piątek, 14 września 2012

lewa, prawa, lewa, prawa ...

Gdy cię widzę, w mojej głowie pojawia się pytanie: Czy mogę pozwolić na to, aby to wszystko umarło ???

Nareszcie piątek, nie miałam już dzisiaj sił wstać w łóżka, oczy nie chciały mi się otworzyć, ale na szczęście jest piątek : D. Poszłam do tej szkoły, usiadłam jak zawsze na schodach, odrobiłam sobie historię, bo zapomniałam, że było coś zadane i zaczęły się lekcje. Z kartkówki z matmy, którą nauczycielka zaskoczyła nas w czwartek dostałam 3. Nawet spoko, bo myślałam że dostanę 1, bo nie za bardzo rozumiałam zadania.  Kolejne lekcje strasznie mi się dłużyły, cały dzień w ogóle tak mi się dłużył, nie wiem czemu. Dzisiaj poszliśmy do parku 'sprzątać świat'. Szukałam czegoś z Pauliną i Patrycją, Pati gdzieś tam w trawie i w błocie zauważyła jakiegoś śmiecia i po niego poszła. Zatopiła się przy tym w bagnie hahahhaa całe buty miała w gnoju masakra. Wiem, nie powinnam się śmiać, ale hahahhahah to było piękne. Szukaliśmy dalej, w naszym worku miałyśmy głównie butelki po jabolach, paczki po papierosach itp. Wróciliśmy potem na pozostałe lekcje. Na długiej przerwie poszłam z Latym i Bartkiem do biedronki. Lary całą drogę powtarzał:
-lewa, prawa, lewa, prawa, lewa, prawa , lewa, prawa, lewa, prawa, lewa, prawa ...
Boooże ty to masz pomysły. W biedronce zrobił sobie przerwę, jak wracaliśmy znowu mówił w kółko:
-lewa, prawa, lewa, prawa, lewa, prawa , lewa, prawa, lewa, prawa, lewa, prawa ...
Nie mogłam, poszłam sobie potem do Patrycji i Pauliny, siedział tam z nimi Damian (kolega chłopaka Patrycji). Siedzieliśmy sobie do dzwonka i rozeszliśmy się na lekcje. Na ostatniej lekcji miałam dodatkową plastykę, na która niestety muszę chodzić grrrrr. Siedziałam z Aleksem, to była najdłuższa lekcja mojego życia -,-. Aleks zrobił mi porządek w piórniku, przy okazji ozdobił mi go różowym flamastrem : D. I do domkuu, rzuciłam plecak i poszłam z dziewczynami, Damianem i Wojtkiem (Wojtek - chłopak Pati) do biedronki. zaprosili nas na grilla do Damiana na działkę i poszliśmy po prowiant. Potem poszłam do domu zrobić sobie coś do jedzonka. Poszłam po Pati, przyszła Paulina i poszliśmy na działkę. Damian nie dawno miał urodzinki, więc Pati kupiła mu ptysia, wbiła w niego 15 świeczek i było 'sto lat' : ).  No i zaczęła się impreza ;p. Siedziałam sobie z Pauliną na huśtawce, gadałyśmy sobie, potem zrobiło się zimno, to przeniosłam się bliżej grilla. Było spoko, cały czas żartowaliśmy, śmialiśmy się itd. Na serio zaliczam to za udane spotkanko ; p 











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz